Łuków, Parafia Przemienienia Pańskiego 3 II 2021 r.
Czcigodny ks. Biskupie Grzegorzu! Obecność biskupa na pogrzebie kościelnego jest wymownym i pięknym znakiem jedności ludu Bożego, który żyje różnymi posługami i charyzmatami.
Pozdrawiam także trzech proboszczów, którzy pracowali ze śp. Tadeuszem Peplakiem: ks. prał. Jana Kurka, ks. prał. Antoniego Pietruszkę i ks. dziekana Jerzego Cąkałę. Do tego grona dołączę z wielu względów ks. prał. Mirosława Łubika. Wszyscy czcigodni księża, siostry zakonne, parafianie i przyjaciele.
A przede wszystkim drogie dzieci pana Tadeusza: Urszulo i Grażyno oraz Zbigniewie wraz z jego wnuczkami i prawnuczkami i całą rodziną. Jesteśmy z wami i modlimy się z wami. Wspominamy dziś również waszą mamę, panią Władzię, która odeszła wcześniej 15 stycznia 2013 r.
Składamy dzięki Bogu naszemu przez Jezusa Chrystusa za was wszystkich, zwłaszcza za śp. Tadeusza, ponieważ o jego wierze w Boga mówi się dziś nie tylko „po całym” Łukowie, ale wszędzie tam, gdzie są osoby, które noszą wdzięczną pamięć za każde z nim spotkanie w tym kościele.
Łukowski Symeon
Kiedy w niedzielę zobaczyłem na FB bp Grzegorza Suchodolskiego przekierunkowanie z fanpagu parafii Przemienienia Pańskiego w Łukowie wiadomość o śmierci pana Tadeusza napisałem proste słowo, które zrodziły się we mnie:
„Był jak Symeon w świątyni. Od wschodu aż do zachodu słońca. Zawsze się za nas modlił. Dziękuję Panie za jego życie dla Ciebie i dla nas”.
Symeon to postać biblijna występująca w Ewangelii św. Łukasza, święty kościoła katolickiego i prawosławnego. Najczęściej spotykamy się z nim w Uroczystość Ofiarowania Pańskiego. My mieliśmy przywilej spotykać łukowskiego Symeona – pana Tadeusz codziennie i to od lat.
Niewielu z nas znało datę urodzenia pana Tadeusza 21.01.1933 r., ale wszyscy wiedzieliśmy, że urodził się w Łukowie i od wielu, wielu lat był kościelnym. Dokładnie był kościelnym od 15 marca 1957 r., aż do 2019 r. (62 lata!). Pana Tadeusza zatrudnił jeszcze dziekan łukowski, śp. ks. kan. Florian Banasiuk.
Kiedy pan Tadeusz rozpoczynał pracę miał 24 lata. Przez te lata stał się dla nas łukowskim Symeonem. Zawsze w świątyni, zawsze w sprawach Bożych, zawsze na modlitwie. Rozpoczął posługę w kościele w trudnych czasach, kiedy narastały trudności w stosunkach państwa z Kościołem, a Prymas Stefan kardynał Wyszyński wyszedł dopiero z więzienia. Nie było mieszkań na plebanii, bo wiele lokali w naszej parafii było użytkowanych przez Prezydium Powiatowej Rady Narodowej i różnych znanych nam instytucji (zrujnowaną plebanię oddano kościołowi dopiero w 1975 r.), ale tu zamieszkał od początku p. Tadeusz ze swoją rodziną. Pierwszym biskupem, który wizytował naszą parafię w tamtym czasie był bp pomocniczy Marian Jankowski, następnie bp. Wacław Skomorucha i sługa Boży bp Ignacy Świrski. Z ich protokołów dowiadujemy się, że parafia liczyła wówczas ok. 12 tys. wiernych i remontowała swój Kościół.
Nazwisko p. Tadeusza Peplaka pada przy pierwszym protokole, przy opisie zbiórki metali kolorowych na dzwony do naszej parafii, które jednak władza zarekwirowała. Pomagał następnie wszystkim proboszczom bez szemrania przy każdym remoncie i pracy codziennej, ze swoimi prostymi, krótkimi słowami: „bo tak trzeba”.
Biskupi w aktach powizytacyjnych pisali o trudnościach, ale i radościach wspólnoty parafialnej, która była żywym kościołem. Odnotowują, że np. w 1978 r. było 122 ministrantów i lektorów, 46 scholanek i różne grupy. Z nimi wszystkimi spotykał się w zakrystii p. Tadeusz. Pomimo tej liczby i ciągłego ruchu w starej zabytkowej zakrystii i w kościele był porządek. Na przestrzeni lat kilkuset księży i tysiące ministrantów widziało go w zakrystii, widziało go w swoim klęczniku. Uczył nas służyć Bogu i drugiemu człowiekowi. Był przy każdym księdzu i przy każdym z nas podczas różnych sakramentów, które tutaj przyjmowaliśmy. Na przestrzeni lat wrósł w ten kościół Przemienienia Pańskiego jako jego domownik, że wszyscy możemy zaświadczyć, że o nim mówi wysłuchana ewangelia o Symeonie: za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni.
Homo iustus et timoratus
A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. A żył w Łukowie człowiek, imieniem Tadeusz.Był to człowiek prawy i pobożny, a Duch Święty spoczywał na nim. Do takiej lektury Pisma św. zachęca nas świadectwo życia i posługi śp. Tadeusza, łukowskiego kościelnego i łukowskiego Symeona.
Historyczne spojrzenie na posługę kościelnego odnajdujemy w artykule ks. H. Ekerta, który przypomina nam, że posługiwanie kościelnego swymi korzeniami sięga czasów Kościoła starożytnego. W ciągu wieków zmieniała się jego nazwa i zakres wykonywanych obowiązków. W Rzymie od 251 r. otrzymywał świecenia niższe i nazywano go „ostiariuszem” (od łac. ostium – drzwi, wejście). W czasach prześladowań pilnowali wejścia do kościoła i chronili znajdujących się w nim wiernych przed osobami postronnymi, zamykali i otwierali drzwi kościoła, dzwonili na liturgię, trzymali księgę lekcjonarza lub ewangeliarza w czasie homilii, aby głoszący słowo Boże mogli z nich korzystać. Kiedy ostiariat stał się jedynie stopniem przejściowym do kapłaństwa, wówczas przyjęły się nazwy: zakrystian (sacristans, od łac. sacer – święty), mansjonariusz (od łac. mansio – mieszkanie przy kościele), a także kustosz (od łac. custos – stróż). Tymi nazwami określano osoby świeckie, które były odpowiedzialne za przygotowanie i sprawowanie obrzędów liturgicznych. U nas przyjęło się określenie kościelny, jako wyraz bliskoznaczny do zakrystianina.
W okresie średniowiecza przy kościołach katedralnych i kolegiackich istniały zespoły ludzi (zakrystianów, świątników, dzwonników), które dbały o zabezpieczenie materialnej strony sprawowanej liturgii. Mieli oni konserwować, strzec przed zniszczeniem lub kradzieżą cały sprzęt liturgiczny. Zatroskani byli także o księgi, naczynia, szaty liturgiczne, relikwiarze i wszystkie inne przedmioty znajdujące się w katedrze. Dzisiaj chociaż skupiamy się na naszym panu Tadziu, myślimy o całym zespole który go wspomagał.
Wymienione zadania kościelnego, mające na celu troskę o materialną stronę celebracji liturgicznych, w następnych wiekach nie uległy zmianie. Proboszczowie odpowiedzialni za ars celebrandi całego zgromadzenia liturgicznego, przekazywali kościelnym obowiązki w mniejszym lub większym zakresie, stosując się do obowiązujących przepisów liturgicznych.
Obecne vademecum liturgiczne podkreśla, że umiejscowienie zakrystiana wśród posług liturgicznych domaga się odpowiedniego doboru kandydatów i stosownych kwalifikacji religijnych, moralnych, intelektualnych i zawodowych. Zakrystian powinien odznaczać się pozytywnym nastawieniem do Kościoła, żywą wiarą, miłością do liturgii, głębokim szacunkiem do świątyni, radością w liturgiczno-sakramentalnej służbie, gotowością do wykonywania swej funkcji w dni powszednie i świąteczne, uczciwością, wiarygodnością, dyskrecją, uprzejmością, umiejętnością współpracy z przełożonymi i różnymi grupami parafialnymi, otwartością na wielorakie inicjatywy duszpasterskie, odpowiednim podejściem do dzieci, młodzieży, starszych, niepełnosprawnych. Celem uniknięcia rutyniarstwa, bezduszności i poczucia sakralności powinien wyróżniać się gotowością do uczestnictwa w diecezjalnych spotkaniach formacyjnych.
Autorzy, którzy pisali te wskazania jakby znali naszego pana Tadeusza. U niego na rutyniarstwo lekarstwem było codzienne słuchanie i kontemplacja słowa Bożego, na bezduszność modlitwa za każdego w potrzebie, na brak poczucia sakralności – troska o czystość w kościele i wokół niego.
Tu w Łukowie poznaliśmy człowieka, o którym mówimy homo iustus et timoratus. Był to człowiek prawy i pobożny, a Duch Święty spoczywał na nim.
Nunc dimittis servum tuum, Domine secundum verbum tuum in pace.
Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Tadeuszowi w pokoju
Był dobrym człowiekiem, dobrym chrześcijaninem, dobrym kościelnym. Nie interesowały go plotki, nie interesowały intrygi, zawsze różaniec w ręku. Zawsze gotowy do pomocy jak go proszono. Dał nam świadectwo życzliwości, zawsze z nami rozmawiał, zawsze rozmawiał z Tobą przed Najświętszym Sakramentem, zawsze tam klęczał dopóki ktoś nie przyjdzie, abyś nie był sam. Głosu nigdy na nas nie podnosił, podnosił natomiast każdy paproch z posadzki kościoła.
Na koniec zostawił nam może trzy krótkie myśli do refleksji pisane jego życiem i odczytaną ewangelią w kluczu papieża emeryta Benedykta XVI.
Pierwsza ewangeliczna myśl, że obraz ofiarowania życia w Świątyni zawiera fundamentalnysymbol światła, które wychodząc od Chrystusa, promieniuje na Maryję i Józefa, na Symeona i Annę, na śp. Tadeusza a poprzez nich na nas wszystkich. Symeon ukazał nam umiłowanie piękna Bożego, odbicie Boskiej dobroci. Kościół kontempluje przemienione oblicze Chrystusa, aby utwierdzić się w wierze, aby później nie załamać się wobec Jego oblicza zniekształconego na Krzyżu.
Z drugiej strony, ewangeliczny obraz zawiera proroctwo, dar Ducha Świętego. Symeon kontemplując Dzieciątko Jezus, przewiduje Jego przeznaczenie śmierci i zmartwychwstania dla zbawienia wszystkich narodów i ogłasza to misterium jako zbawienie powszechne. Symeon otrzymał dar zwiastowania prymatu Boga, miał pasję dla Ewangelii przepowiadanej jako forma życia i zwiastowanej pokorną służbą w świątyni.
Po trzecie, ewangeliczna ikona Ofiarowania Pana Jezusa w świątyni ukazuje mądrość Symeona, mądrość życia oddanego codziennej kontemplacji Bożego Oblicza, jego znaków, jego woli: życia oddanego zupełnie słuchaniu i posłudze Jego Słowu! Życie Symeona w świątyni, czy życie kościelnego we współczesnym świecie i w Kościele jest widzialnym znakiem tego poszukiwania oblicza Pana i dróg, które do Niego prowadzą.
Misja śp. Tadeusza Peplaka skończyła się, ale misja Symeona jeszcze się nie skończyła. Na koniec błogosławi również Maryję i Józefa. Błogosławi dziś i nas tutaj obecnych. Błogosławi wszystkich.
„Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Tadeuszowi w pokoju, według Twojego słowa. Bo jego oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich nas w Łukowie: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, zgromadzonego w tym Kościele”. Amen